Już od tygodnia Jasiek i ja jesteśmy chorzy (Munia oczywiście też). Zaczeło się od krtani, którą dość szybko udało się opanować. Pozostał kaszel i "ogromniasty" katar.
Staramy sie ze Smyniem we wszystkim dostrzgać pozytywy.Tak też było i tym razem: nasze "przeziębione dni" upływały na grach w domino i memo, czytaniu bajek, lepieniu bałwanków z plasteliny i malowaniu bohomazów :)
Wieczorne przytulańce z tatą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz