Mamy połowę stycznia, a dopiero dzisiaj mieliśmy okazję wyciągnąć sanki i pozjeżdżać na nich.
Śnieg od rana prószył, więc wybraliśmy się na "sankowy spacer".Po powrocie nie mogłam zagonić Janka do domu. Trzecia para rękawiczek przemoczona a Smyk ani myśli wracać. Przemoczony, przemarźnięty postanowił odśnieżyć drugi samochód.