sobota, 10 września 2011

Nadrabiamy trzy tygodnie zaległości

Od 19 sierpnia jesteśmy w domu.
A w domu jak to w domu, po sześciu tygodniach pobytu w Łodzi nadszedł czas nadrabiania zaległości w pracach domowych, treningach z psami. Te trzy tygodnie to również czas pracy nad Jankiem. Niestety pobyt w Łodzi nie wpłynął korzystnie na jego stan psychiczny. Na szczęście wszystko bardzo powoli wraca do normy.
W ciągu tygodnia od powrotu odwiedziliśmy ciocię Agatę która rehabilitowała Jasia. Dostaliśmy "instrukcje" postępowania i najważniejszych ćwiczeń. Udało się również znaleźć lekarza, który wykonał USG opłucnej, a wbrew pozorom nie było łatwo.
Nasz ostatni tydzień upływa pod znakiem szpitali. Najpierw w nocy z poniedziałku na wtorek trafiliśmy na pogotowie z dusznościami. Jaś spokojnie przespał noc. We wtorek nie chcąc narażać go na kolejne infekcje oraz wypisaliśmy go na własne życzenie. Po konsultacjach z panią doktor w czwartek stawiliśmy się w poradni w Łodzi. Czwartkowy dzień w szpitalu spędziliśmy z ciocią Angeliką i wujkiem Stefanem, których mała Julcia, również HLHS-ik, leży na Intensywnej Terapii Wielonarządowej. Echo serduszka oraz EKG wyszły ok, niestety saturacja nadal niska :( Oprócz standardowych badań w trakcje kontroli Janek miał również pobraną krew.
Wczoraj rano zadzwoniła nasza pani doktor z niezbyt dobrymi wiadomościami. Wyniki krwi są na tyle niepokojące, że musimy do dzisiaj do południa stawić się na oddziale.
Mieliśmy nadzieje, że jeszcze dwa trzy tygodnie i Janek zapomni o ostatnich przejściach - niestety nie uda nam się.

Post zawiera pewnie sporo literówek, za które  przepraszam, ale piszę w trakcie podróży do Łodzi i troszkę utrudnia to kontrolowanie poprawnej pisowni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz