Od jeziora dzieli nas niecały kilometr, a podczas tegorocznych wakacji nie mieliśmy czasu się wykąpać.
Dopiero wczoraj, za namowom wujka Marcina, Janek miał okazję pobawić się w Jeziorze Wdzydzkim.
Zziębniętego nie mogliśmy z wody wyciągnąć, a jak już się udało to zaraz kombinował jak tam wrócić...
piątek, 27 lipca 2012
czwartek, 26 lipca 2012
Wizyta u stomatologa
We wtorek odwiedziliśmy gabinet stomatologiczny. Próchnica zadomowiła się w dwóch czwórkach u Janka, a my koniecznie chcemy ją przegonić. Pomimo przygotowań do wizyty i wcześniejszych odwiedzin w gabinetach dentystycznych Janek tak jak próchnica stawiał opór. Najgorszy był ssak w ustach Jaśka i gumowe rękawiczki pani doktor. (Smak lateksu powoduje u niego odruch wymiotny). Do gabinetu Tatuś i Jaś weszli razem, Mama czekała przed gabinetem. To było bardzo długie czekanie....
Na szczęście chłopcy poradzili sobie i pierwszy etap leczenia się powiódł.
Za dwa tygodnie kolejna wizyta, a Tata już się denerwuje reakcją Smyka.
Na szczęście chłopcy poradzili sobie i pierwszy etap leczenia się powiódł.
Za dwa tygodnie kolejna wizyta, a Tata już się denerwuje reakcją Smyka.
wtorek, 17 lipca 2012
Festyn rodzinny Fundacji "Zdrowie na Końskim Grzbiecie"
W niedzielę Fundacja cioci Marty zorganizowała festyn rodzinny dla wszystkich dzieci biorących udział w zajęciach hippoterapii. Pojechaliśmy i my...
Było baaardzo miło i sympatycznie. Atrakcji było co nie miara...
piątek, 13 lipca 2012
Jesteśmy po kontroli
Wczoraj wieczorem wróciliśmy z Łodzi.
Wyniki Janka ok. Nie dzieje się nic niepokojącego, więc możemy spokojnie czekać na wrześniowe przyjęcie na oddział.
Wyniki Janka ok. Nie dzieje się nic niepokojącego, więc możemy spokojnie czekać na wrześniowe przyjęcie na oddział.
wtorek, 10 lipca 2012
Po przeprowadzce
Oj,
dawno nic nie pisaliśmy. A wszystko z powodu przeprowadzki….
Na
szczęście jesteśmy już prawie całkowicie rozpakowani i urządzeni.
Janek
szleje na świeżym powietrzu razem z psami… i rodzicami. Całe dnie biega na
boso. Gdyby nie sprzeciw mamy, nawet do lasu chodziłby bez butów.
Co
do samopoczucia Symia, to jak na nasze nie-fachowe oko jest dobrze, no ale
wszystko rozsądzi się w najbliższy czwartek – jedziemy na kontrolę do Łodzi.
Może
to przez przeprowadzkę, a może przez takie zwyczajne, codzienne zaganianie nie
zauważyliśmy, kiedy nasz synek tak wyrósł, „zmądrzał” i rozwinął się…
W
związku z długim okresem nieobecności blogowej dzisiaj taki mały „Misz-masz”.
Poniżej wstawiam rysunki naszej rodzinki w wykonaniu Janka oraz krótki występ
artystyczny również w wykonaniu Bąbla ….
Buziaki
dla babci Haliny, która nauczyła Jasia tej piosenki
Subskrybuj:
Posty (Atom)